Siedzieli na kanapie w salonie. Impreza
Wyatta przeniosła się do P3, więc mogli bez przeszkód rozmawiać.
– Prue? Prudence Andrea? – Piper z
niedowierzaniem patrzyła na dziewczynę.
– Nie Prudence. Po prostu Prue...
Przynajmniej tak mam w papierach. – to mówiąc pokazała im akt
urodzenia. – Jednak zawsze nazywano mnie Andrea.
– Dlaczego nic o Tobie nie
wiedzieliśmy? – zapytał Leo.
– Wiedzieliście. Przecież przez
całą ciążę mówiłaś, że urodzisz dziewczynkę – Andrea
uśmiechnęła się. – Nie mogliście przewidzieć Wyatta, ale o
mnie wiedzieliście przez cały ten czas.
– Ale skąd ty o tym wiesz? –
dociekała Piper. – Przecież dzieci w łonie matki tylko
odczuwają...
– Chyba, że są duchami światłości,
tak, jak ja. – Andrea jeszcze raz zaprezentowała swoją moc
orbitingu. – To ja napisałam opis do zdjęcia w albumie, ja
uczyniłam Cię niezwyciężoną w czasie ciąży, ja chroniłam
Wyatta aż do przyjścia na świat.
– Duchem światłości? Ale jak? I
skąd posiadasz moc projekcji astralnej? Przecież tylko Prue...
tylko ona mogła z taką łatwością... – Phoebe nie dokończyła.
Kierowana nieznanym sobie przeczuciem dotknęła ręki Andrei. W tym
samym momencie miała wizję.
– Phoebe, co zobaczyłaś? –
zapytała dotychczas milcząca Paige.
– Widziałam Prue... i Andy'ego.
Trzymali W rękach jakieś zawiniątko. Widziałam też Ciebie Piper
rodzącą Wyatta. Jak to możliwe? – Phoebe skierowała to pytanie
do Andrei.
– Właśnie oni mnie wychowali. –
Andrea drżącym głosem zaczęła opowiadanie. – Trafiłam do
nich, do Starszych, którzy mogli mnie wychować tu, na ziemi. Oni
znali tutejsze realia. Oczywiście nie wychowywałam się w San
Francisco, tylko w Goose, małej wiosce niedaleko Salem. Gdyby wydało
się, że zarówno Prue jak i Andy żyją...Sami wiecie o czym mówię.
Opowiedzieli mi o wszystkim. O tym, że mam brata i ciotki, oraz to,
kim są moi prawdziwi rodzice. Prue pomogła mi opanować wszystkie
moce...
– Prue jest Starszą?! – ryknęła
wściekła Piper. – Kto właściwie dał Starszym prawo do zabrania
mojego dziecka?!
Andrea chwyciła ją za ręce.
– Zamknij oczy. To, co zobaczysz być
może rzuci nowe światło na twoje sądy.
Zamknęli je wszyscy. Każdy z nich
dotknął albo Piper, albo Andrei. Zobaczyli sekwencję obrazów.
Najpierw pocałunek Prue i Andy'ego, później jego śmierć.
Zobaczyli Prue w szpitalu niedługo po jego śmierci. Później
zobaczyli śmierć samej Prue. Po tym narodziny Wyatta oraz walkę z
Gideonem. Na koniec zobaczyli walkę z Zankou.
– Po tym, jak zniszczyliście Nexusa,
Starsi nie informowali nas o waszym życiu. Miałam wtedy niecałe 4
lata. Podobnie jak większość, uznali, że zginęliście. Prue nie
mogła im tego darować. Odcięli się od Starszych. Zaczęliśmy
normalne życie, jak normalna rodzina. Dopiero, kiedy miałam
szesnaście lat otrzymali informację, której nie mogli zlekceważyć.
Byłam wtedy na wycieczce w Sn Francisco i przypadkiem wpadłam na
Wyatta i Chrisa. Oczywiście nie wiedziałam, że to oni. Przypadkowe
dotknięcie spowodowało odrodzenie mocy trzech. Poszliśmy w swoją
stronę, ale jeszcze tego samego wieczora znalazłam się w Goose.
Ściągnęli mnie tam rodzice. Okazało się, że Starszyzna
zawiesiła moje dary. W domu okazało się, że posiadam wszystkie
dary Prue, dary ducha światłosci, moce podobne do Paige. Jednak ku
zaskoczeniu wszystkich posiadałam także dary Piper i Phoebe. Taka
skomasowana moc trzech, plus duch światłości w jednej osobie. –
Andrea wodziła wzrokiem po zszokowanych słuchaczach. – Jako
dziecko byłam łatwym celem. Posiadam moc większą niż Wyatt. Ja
jestem pierworodnym dzieckiem czarodziejek – zarówno Prue, Piper
jak i Phoebe.
– Ale jak to? – wykrztusiła
Phoebe.
– Po śmierci Andy'ego Prue
wylądowała w szpitalu. Nie wiedziałyście nic o tym. Prue wtedy
straciła dziecko. Po tym nic dla niej nie było takie samo. Dlatego
ona zginęła w walce z Shaxem. Widziałam to już jako duch
światłości. Moim zadaniem była ochrona nienarodzonych dzieci
czarodziejek. Również Twojego Phoebe. Jednak w tym przypadku nie
mogłam nic zrobić – moc źródła, którym się stało, była
silniejsza. Uratowałam jednak jego dobrą cząstkę. Dzięki niej
mogłyście ostatecznie pokonać Cole'a. Później chroniłam Wyatta.
No i wtedy starsi postanowili, że się narodzę. Dlatego w ciąży z
Chrisem nie byłaś niepokonana, mamo. – Andrea spojrzała na Piper
i uśmiechnęła się. – Pamiętacie iskierki orbitowania zaraz po
urodzeniu się Wyatta?
– Oczywiście, najpierw był
zaskakująco ciężki, a później dziwnie lekki. Myślałam, że mi
odfrunie – powiedziała z uśmiechem Phoebe.
– Wtedy mnie orbitowali. –
powiedziała cichutko Andrea. Natychmiast znalazła się w objęciach
Piper i Leo. – Starsi wiedzieli, że możecie mieć problem z mocą
Wyatta, a co dopiero z moją. Wybrali mniejsze zło. Nie miejcie im
tego za złe, miałam cudowne dzieciństwo.
– Nie mamy – zapewniła Piper. –
Chciałabym jednak wiedzieć, czy możemy teraz porozmawiać z
Prue...
– Oczywiście, wystarczy ją wezwać.
Przerwał im dzwonek telefonu. Po
chwili do salonu wpadła przerażona Paige.
– Dzwonił Henry, w P3 grasuje demon.
Dzieciaki są w niebezpieczeństwie....
Zanim Paige skończyła mówić Andrea
wstała.
– Zostawcie to mnie... – po tych
słowach zniknęła.